Smutek Architektów

001

1.Jak każdy architekt ze smutkiem patrzę na polskie osiedla, zwłaszcza te nowe. Nie wyróżniam się tutaj z tabunu podobnych sobie. Moi koledzy po fachu patrząc przez szybę auta rzucają w kierunku siedzącego obok nich, przytakującego cicho pasażera słowa takie jak:

    • przestrzeń

    • kompozycja

    • kontekst

    • chaos

Warto nadmienić, że słowo „chaos” wypowiadane jest już zwykle charczącym głosem a kropelki śliny architekta lądują wówczas na elementach tapicerki.

Tak, koledzy mają rację, jednak wypowiadając te słowa zapominają zwykle, że powtarzają to, co usłyszeli kiedyś na studiach, toczą pianę swoich profesorów a jedynymi zainteresowanymi słuchaczami są oni sami. 

2. Tylko dlaczego właściwie architekci tak się denerwują?

Wszystko rozbija się o ‘kiedyś’ i ‘teraz’. Zacznijmy od ‘kiedyś’. No więc kiedyś, patrząc na panoramę jakiejś wioski lub miasteczka łatwo było powiedzieć „To jest nasze wspaniałe Podhale” albo „ach, to piękne Mazowsze” itp. A jak jest teraz? No cóż, teraz możemy najwyżej wskazać palcem poszczególne domy i powiedzieć „Murator”, „Ładny Dom”, „Katalog Domów nr X”… bez względu na to w jakiej części Polski się znajdujemy.

Kiedyś w danych regionach pracowali rzemieślnicy, którzy uczyli się wzajemnie od siebie, materiały wytwarzali z lokalnych surowców. Mieli swoje ulubione (wyuczone) sposoby wykonywania i zdobienia poszczególnych elementów. Domy, które powstawały były różne, wykonywane przez różnych fachowców, zwykle bez architekta. Ale jednak te różne domy coś łączyło- nachylenie dachów (bo w górach pada dużo śniegu więc muszą być strome), materiały, z których są zbudowane, kształt okien. Jednym słowem- wspólny duch.

Teraz sprawa wygląda zupełnie inaczej. W całej Polsce powstają dziesiątki identycznych domów (wziętych najczęściej z katalogów) stojących obok zupełnie innych domów, których klony są także rozprzestrzenione po całej Polsce. Wygląda to trochę tak, jakby ktoś włożył do worka kilkanaście typów budynków, pomalował na różne odcienie beżowego, kremowego, żółtego (najczęściej) i rozrzucił po całym kraju. Rezultat jest taki, że powstają osiedla domów, kompletnie do siebie nie pasujących, a gorsze jest chyba to, że wszystkie te osiedla są do siebie podobne bez względu na to w jakiej części kraju się znajdujemy.

3. Czy to oznacza, że domy z katalogów są złe, brzydkie?

Nie oszukujmy się, czasem są. Lecz zwykle są całkiem w porządku, mają ładne proporcje i przyjemnie rozplanowane wnętrza. Problem jest w tym, że gdy stanie ich kilka obok siebie, okazuje się, że kompletnie do siebie nie pasują.

Nie oznacza to oczywiście, że powinniśmy stawiać osiedla takich samych domów. Jednak zdecydowanie więcej uwagi powinniśmy (my wszyscy -projektanci, mieszkańcy, deweloperzy) poświęcać temu co jest obok, bo często to co samo w sobie jest ładne, traci w zestawieniu z czymś innym, być może też ładnym samym w sobie.

4. Na koniec cztery przykłady, które mogłyby właściwie zastąpić całą tę gadaninę.

Przykład 1

1 deg   2 deg

                 Degas                                   Degas

Przykład 2

1 pic    2 pic

                 Picasso                                     Picasso

Przykład 3

1 deg    2 pic

                  Degas                             Picasso

I na koniec najgorszy przykład 4, nierzadko spotykany na polskich osiedlach

                                                         degasso

                                                    Degasso